Szukaj na tym blogu

środa, 13 maja 2015

Stephen King - "Bezsenność"

King - Bezsenność
"Istnieją tylko cztery stałe. Te cztery stałe to Życie, Śmierć, Cel i Przypadek."

Opis:


Ralph Roberts cierpi na bezsenność. Im krócej sypia, tym dziwniej postrzega świat i ludzi – wydaje mu się, że zaczyna widzieć ich „aury”, a także tajemnicze istoty towarzyszące zgonom jego znajomych i przyjaciół. Derry (miasteczko, w którym mieszka) jest podzielone w związku z powstaniem szpitala, „centrum opieki”, w którym dokonuje się m.in. zabiegów aborcji. Niepokoje inspirują zrzeszeni w „ProLife” obrońcy życia nienarodzonych dzieci. Na czele ruchu stoi człowiek obłąkany, sadysta skazany za znęcanie się nad własną rodziną. Planuje on zamach na centrum i zgładzenie przebywających tam ludzi. Jest wśród nich chłopiec, w którego rękach spoczywa los wszechświata. Tylko Ralph, dzięki swoim niezwykłym zdolnościom, postrzegania może go ocalić...


Moja ocena: Oby więcej takich (*****)


+ Fabuła
+ Klimat
+ „Dziwność”
+ Język
+ Problematyka
(+ Mali łysi doktorkowie)
(+ Gacie Lois)

***

Za każdym razem, kiedy czytam powieści Stephen Kinga uderza mnie, jak wszechstronnym jest pisarzem. Oczywiście pojawiają się u niego pewne schematy, które ja zaczęłam nazywać jego fetyszami, często odwołuje się do swoich własnych książek lub tworzy postacie zbudowane na tej samej kanwie. Niemniej jednak każdy wychodzący spod jego palców tekst jest w jakiś sposób inny od poprzedniego. Skacze między gatunkami. Łączy realizm i elementy fantastyczne/religijne/mitologiczne, a także psychologię i historię, w taki sposób, że wszystkie dziwy wydają się czymś zupełnie normalnym. Wydaje mi się, że nie mogłam tego przełknąć tylko w Mrocznej wieży i chyba głównie dlatego, iż jest to seria. Do „Rolanda” podchodziłam dwa razy. Przy drugim podejściu do cyklu wytrwałam aż do „Ziem Jałowych”, i się poddałam. Nawet dla mnie było tego trochę za dużo. Kto wie. Może do trzech razy sztuka? ;)
"Igra z ogniem, a jak ktoś igra z ogniem, nie powinien płakać, kiedy się poparzy."
„Bezsenność” przypomniała mi o tym, jak fajnie jest mieć sen „żywy”, czyli taki, gdy nagle podczas spania zdajecie sobie sprawę iż śnicie i niczym magik możecie sobie go dowolnie zmieniać. To jest bardzo przydatne również w koszmarach. Tak na marginesie, fabuła sama jest nieco jak wynik pokręconych marzeń sennych autora. Jeśli tematyka snu jako takiego Was interesuje, z pewnością znajdziecie tutaj coś dla siebie. Cóż, „żywy” sen czy nie, niektórzy bohaterowie tej książki chcieliby się po prostu wyspać… ale nie mogą. Stan w jaki King wprowadził swojego głównego bohatera właściwie łatwo sobie wyobrazić. Ciężki dzień w szkole/pracy, potem inne obowiązki, nadchodzi noc i myślicie sobie, że w końcu odpoczniecie… a tutaj przychodzi ból zęba. Nie takie lekkie ćmienie, ale jednostajna, długotrwała męka. Jesteście zmęczeni, ale za nic nie możecie zasnąć. Nie za wesoło, prawda? A gdyby ten stan nie był liczony w dniach, a miesiącach? W tym przypadku King znów sprawdza granice ludzkiej wytrzymałości oraz jak bardzo stan umysłu zależy od stanu ciała, ale to nie wszystko, co książka ma do zaoferowania.

Dałam plusa za problematykę, lecz nie o wspominanej wyżej wytrzymałości (lub jej braku) myślałam. Autor porusza tematy znacznie ważniejsze. Mogłoby się wydawać, iż w powieści chodzi głównie o tytułową bezsenność albo odwieczną walkę dobra i zła, bo zwykle wszystko się do tego sprowadza. Bardziej zwróciłam uwagę na problematykę starości. Chorób. Upływu czasu. Tykania zegara śmierci. Istotnym tematem jest również przemoc w rodzinie. Jednak i one nie są bezpośrednio tym, co najważniejsze. Stephen King w „Bezsenności” odpowiada bowiem na ukryte między wierszami pytanie: ile warte jest ludzkie życie? Czy jedno życie jest równe innemu? Komu się ono bardziej należy. Ile znaczy życie starca, osoby dorosłej, małego dziecka, płodu…? Czy w tej matematyce życia zawsze można postawić znak równości?
"Każde życie różni się czymś od innego życia. Liczą się wszystkie albo nie liczy się żadne…"
Polecam!

Książką zainspirowana zostałam przez Pingerowy Klub Książki. Wpis PKK można znaleźć >>>>>tutaj<<<<<.

 

Odniesienia:


Strasznie ich dużo, więc ograniczę się do tytułu, który pojawia się więcej niż raz...
Stephen Dobyns - „Cmentarne noce”
... oraz do bardzo charakterystycznego obrazu. :D
Rembrandt – „Straż nocna”

2 komentarze:

Będzie mi niezmiernie miło za każdy komentarz. Jednakże namolnego spamu nikt nie lubi, podobnie zresztą jak "hejtingu". Jeśli chcesz kogoś poobrażać to radzę użycie tego fajnego krzyżyka w prawym górnym rogu. Komentarze tylko spamujące lub obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...