Szukaj na tym blogu

środa, 26 sierpnia 2015

Haruki Murakami – "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu"

Murakami - O czym mówię...
"Skończyło się smarowanie, odkręcały się powoli wszystkie śrubki, zębatki przestały zachodzić na siebie, i gwałtownie zwalniałem, wyprzedzany przez kolejnych biegaczy. Drobna starsza pani koło siedemdziesiątki krzyknęła: "Trzymaj się!", wyprzedzając mnie wraz z innymi."

Opis:


W roku 1982 Haruki Murakami sprzedał jazzowy bar i poświęcił się pisaniu, a chcąc utrzymać się w formie, zaczął biegać. Po roku treningów przebiegł samodzielnie z Aten do Maratonu. Od tamtej pory zaliczył dziesiątki maratonów i kilka triatlonów, pisząc między wyczynami kilkanaście cieszących się ogromnym uznaniem książek. O czym mówię? rozważa wpływ biegania na swoje życie i przede wszystkim na pisarstwo. Książka ta jest po części rejestrem treningów, dziennikiem intymnym, pamiętnikiem z podróży, a po części wspomnieniami. Obejmuje czteromiesięczny okres przygotowań do Maratonu Nowojorskiego z roku 2005. Świat Murakamiego oglądany przez soczewkę biegania jest na zmianę zabawny i otrzeźwiający, radosny i filozoficznie zadumany, ale nade wszystko odkrywczy - zarówno dla tych, którzy biegają i nie czytają i dla tych, którzy czytają i nie biegają.


Moja ocena: Oby więcej takich (*****)

+ Energia
+ Styl
+ Morał
+ Prostota
+ Jedno z wielu oblicz Murakamiego

***

Trochę mnie tutaj nie było, co wiąże się z brakiem czasu, obowiązkami, pracą itd. itp. Książkami delektuję się powoli. A z recenzjami jest, jak widać, pojawiają się od czasu do czasu. Podpatruję jednak co dzieje się na obserwowanych przeze mnie blogach. Obiecuję, że wrócę do komentowania! :D
Jeśli raz złamię jedną ze swych zasad, zaraz złamię wszystkie.
Lubię różne dziwne rzeczy. Czytałam już książki Murakamiego i one z pewnością się do takich zaliczają. Każda jest inna, na swój sposób niezwykła. Osobisty charakter „O czym mówię”, wszystkie przemyślenia i tak dalej, to dla mnie kolejna odsłona tego autora. Podobała mi się. Potrafiła natchnąć mnie sporą dawką pozytywnej energii. Co prawda nie poszłam pobiegać, ale gdyby żar nie lał się tak z nieba to kto wie. ;)
Może nie usłyszę tematu z Rocky'ego ani nie ujrzę zachodzącego słońca, ale dla mnie i dla tej książki jest to jakieś zakończenie. Niedopowiedziane jak bieganie w tenisówkach w deszczowy dzień. Rozczarowujące, jeśli wolicie. Zróbcie z tego scenariusz, a pierwszy lepszy producent Hollywood zajrzy na ostatnią stronę i wyrzuci go do śmieci. Ale wziąwszy wszystko razem, takie zakończenie pasuje do tego kim jestem.
Murakami postawił na prostotę. Nie ma tu jakiegoś gwiazdorzenia, przekonywania o zaletach zdrowego życia itd. To wspomnienia oscylujące wokół jednej czynności. Ale mimo wszystko nie było to dla mnie nudne. Raczej niosące sobą naukę, że nie powinniśmy się poddawać i stawiać przed sobą nowe cele, samodoskonalić się. Taka pozytywna lektura z morałem. Ważne jest jednak nastawienie czytelnika. Jeśli będziecie mieli zbyt wygórowane oczekiwania to możecie się zawieść. Podejście na luzie, z przymrużeniem oka, jest chyba najbezpieczniejsze.
Nieważne, ile mam lat, póki żyję, zawsze będę odkrywał w sobie coś nowego. Nieważne, jak długo człowiek przegląda się nago w lustrze, nigdy nie dojrzy tego, co kryje się w środku.
Polecam!
 
Do przeczytania natchnął mnie Pingerowy Klub Książki odsyłam więc do recenzji... 

 
... i muzycznej inspiracji zawartej w książce. :D

2 komentarze:

Będzie mi niezmiernie miło za każdy komentarz. Jednakże namolnego spamu nikt nie lubi, podobnie zresztą jak "hejtingu". Jeśli chcesz kogoś poobrażać to radzę użycie tego fajnego krzyżyka w prawym górnym rogu. Komentarze tylko spamujące lub obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...