Szukaj na tym blogu

niedziela, 28 października 2018

Marcin Szczygielski - "Sanato"

Szczygielski - Sanato


Opis:


Jesień 1931 roku. Do luksusowego sanatorium w Zakopanem przyjeżdża młody niemiecki lekarz Matys Dresler ze swoją narzeczoną, a zarazem pacjentką Irą, która ma być dowodem na skuteczność jego rewolucyjnej metody leczenia gruźlicy zastrzykami z płynnego złota. Ośmioro pensjonariuszy wyraża zgodę na udział w eksperymentalnej kuracji - wśród nich jest także młoda mężatka Nina. Ryzykowna chryzoterapia przynosi dobre wyniki… Przynajmniej do chwili, gdy w umysłach pacjentów nie zaczynają się ujawniać przerażające efekty uboczne, które wywołuje.

Autentyczne zapiski Niny Ostromęckiej, które prowadziła podczas tragicznego w skutkach medycznego eksperymentu, stały się podstawą powieści Marcina Szczygielskiego odsłaniającej mroczną tajemnicę krwawych wydarzeń nazwanych przez polskie gazety w 1932 roku “złotą gorączką Sanato”.

Marcin Szczygielski stworzył horror, którego lektura wywołuje lodowaty dreszcz i przerażenie, niczym nie ustępujące tym, których możemy doświadczać, czytając książki mistrzów tego gatunku.

http://latarnik.com.pl/pl/p/Sanato/333


Moja ocena: Oby więcej takich (*****)


Kolejną książką, którą czytałam w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki, była powieść Marcina Szczygielskiego. Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, dlatego cieszę się, że na klubie mogę poznać książki, po które w normalnym przypadku raczej bym nie sięgnęła. Tym bardziej cieszę się, że odpowiadał mi klimat i tematyka “Sanato”, idealnie wpisujące się w jesienny nastrój października. W końcu im ciemniej tym robi się mroczniej i tajemniczo. A z pozoru błahe rzeczy zaczynają mrozić krew w żyłach.
- Może i jestem lekkomyślna, ale nie głupia (…). Z drugiej jednak strony jakże trudno oprzeć się nadziei, gdy nie ma się niczego oprócz niej?
- Wiesz, czasami myślę, że jesteś zatrważająco cyniczna i zgorzkniała jak na osobę w twoim wieku.
Autor zabiera nas w literacką podróż w okolice Zakopanego w 1931 roku. Tam mieściło się bowiem tytułowe “Sanato”, czyli sanatorium dla chorych na gruźlicę. Chorzy odpoczywali i starali się wrócić do zdrowia. Choć dla większości pensjonariuszy to malownicze miejsce okazywało się ostatnim przystankiem w walce z chorobą. Pikanterii dodaje fakt, że to miejsce istnieje do dziś. W dość opłakanym stanie.

Zdjęcia ze strony: http://24tp.pl/?mod=news&id=27185

- Ma pani rację, oczywiście. Kapitalne! Pani jest myśląca kobietą, cenię takie przypadki i zawsze miałem pewien rodzaj słabości do tego typu przedstawicielek płci pięknej. Proszę jednak rozważanie z tej cechy korzystać, bo nadmiar wysiłku umysłowego w przypadku kobiet nieuchronnie prowadzi do zgorzknienia.
Sanato było miejscem wyjątkowym i na swój sposób ekskluzywnym. W budynku zastosowano nowoczesne rozwiązania jak na 1912 r. Większość chorych pochodziła z zamożnych rodzin, które było stać na wysłanie kogoś na leczenie. Z jednej strony chorzy mogli odpocząć w komfortowych warunkach, z drugiej rodziny mogły pozbyć się potencjalnego zagrożenia. Powieść Szczygielskiego rozpoczyna się w chwili, gdy Nina - główna bohaterka - i jej mąż mieszkali w Sanato już kilka miesięcy. Dzięki nim możemy poznać życie codzienne pensjonariuszy ośrodka, zabiegi, jakim byli poddawani czy rozrywkom, jakim można było się oddawać w latach trzydziestych. Zwłaszcza zamknięte imprezy, na które wkupywano się butelką dobrego wina. Nie były to jedyne rozrywki w życiu mieszkańców Sanato. W końcu mieli dużo czasu na czytanie.
- (…) Prawie wcale dziś nie spałam - wyznaje z dumą Dorcia.
- Dlaczego?
- Trafiłam na tak zajmującą książkę, że po prostu nie mogłam, no najzwyczajniej w świecie nie mogłam jej odłożyć. A próbowałam. Zgasiłam światło, oparłam głowę na poduszce, ale ta książka po prostu wołała do mnie, choć przezornie umieściłam ją na komodzie, a nie na stoliku nocnym, aby trudniej było mi po nią sięgnąć. Jednak nie mogłam się oprzeć. Włączyłam lampę i czytałam do bladego świtu. Czy i tobie zdarzyło się kiedyś trafić na podobnie zajmującą książkę?
Powieść nabierała tempa z każdą kolejną stroną i podobnie jak kula śniegowa, akcja toczyła się coraz szybciej i intensywniej. Pojawiało się w niej coraz więcej sekretów, a jedno niedopowiedzenie rodziło kolejne. Mamy cały wachlarz bohaterów, którym albo kibicujemy, albo nienawidzimy. Każdy z nich ma swoje własne historie i poglądy, które mogliśmy poznać wraz z Niną. W tym miejscu należy wspomnieć o stylu powieści, który bardzo mi odpowiadał. Na pozór lekki, ale umiejący zbudować niepokojącą atmosferę i klimat horroru.
Zdążyłam się już przekonać, że nienawiść daje więcej siły niż miłość, a na złości można dalej zajechać niż na dobroci. Tyle tylko, że ja, niestety, rozumiem, dlaczego Adam jest taki, jaki jest. A co gorsze, nadal go kocham, choć może w moim uczuciu więcej jest dziś popiołu niż ognia.
Autor stworzył swoją fabułę na kanwie prawdziwych postaciach i historii zawartej w pamiętniku Niny Ostromęckiej, która wyleczyła się w Sanato z gruźlicy, ale nabawiła choroby psychicznej. Spędziła kilka lat w łódzkiej Kochanówce w szpitalu psychiatrycznym im. Józefa Babińskiego. Zakończyła życie jako jedna z ofiar niemieckiej Akcji T4, podczas której naziści masowo zabijali osoby upośledzone, co związane było z propagowaniem przez nich eugeniki (poglądu o selektywnym rozmnażaniu zwierząt oraz ludzi, aby ulepszać gatunki z pokolenia na pokolenie, szczególnie jeśli chodzi o cechy dziedziczone). Temat pojawia się w książce Szczygielskiego.

Polecam! Sanato to dobra lektura, jeśli lubimy poczuć dreszczyk emocji i strachu, a medyczne eksperymenty potrafią budzić nasz niepokój. Przyznam szczerze, początkowo traktowałam ją jako typowy horror z elementami fantastycznymi. Kiedy jednak dowiedziałam się, że być może część z przedstawionych scen mogła naprawdę narodzić się w głowie Niny i pojawić w jej pamiętniku, ta historia nabrała dla mnie zupełnie nowego znaczenia.

1 komentarz:

  1. Lubię powieści z dobrze dobranym tempem, ale ta książka raczej nie jest dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło za każdy komentarz. Jednakże namolnego spamu nikt nie lubi, podobnie zresztą jak "hejtingu". Jeśli chcesz kogoś poobrażać to radzę użycie tego fajnego krzyżyka w prawym górnym rogu. Komentarze tylko spamujące lub obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...