Opis:
Cmentarz Zapomnianych Książek, #2
W mrocznej, niebezpiecznej i niespokojnej Barcelonie lat dwudziestych, młody pisarz, żyjący obsesyjną i niemożliwą miłością, otrzymuje od tajemniczego wydawcy ofertę napisania książki, jakiej jeszcze nie było, w zamian za fortunę i, być może, coś więcej.
Z niezwykłą precyzją powieściopisarską i w charakterystycznym dlań, oszałamiającym stylu, autor "Cienia wiatru" ponownie przenosi nas do Barcelony Cmentarza Zapomnianych Książek, by obdarować niezwykłą intrygą, romansem i tragedią poprzez labirynt tajemnic, gdzie czar książek, namiętności i przyjaźni splatają się w mistrzowskiej opowieści.
Moja ocena: Oby więcej takich (*****)
Po raz kolejny Carlos Ruiz Zafón zaprosił nas, swoich czytelników, na Cmentarz Zapomnianych Książek. Z jednej strony znów zostałam wciągnięta w naprawdę interesującą historię, z drugiej wzbudzała we mnie więcej emocji, niż można byłoby się tego spodziewać. Jedynym mankamentem było dla mnie czytanie wydania kieszonkowego. Mały tekst, a dużo stron, więc niekiedy musiałam robić sobie dłuższe przerwy by oczy miały szansę odpocząć.
– Źle pan wygląda – zawyrokował.
– Niestrawność – odparłem.
– A co panu zaszkodziło?
– Życie.
W sumie jeszcze przed otwarciem „Gry anioła” zastanawiałam się w jaki sposób jest połączony z poprzednią częścią. W końcu autor zaznaczył, że takim elementem jest oczywiście sam Cmentarz, ale jak się okazało, nie tylko on. Taka konwencja jest fajna, jeśli potrafi się ją umiejętnie zrobić, a Zafónowi z pewnością się to udało. Wciąż czujemy magię „Cienia wiatru”, ale przedstawiony w nim świat jeszcze bardziej się rozszerza.
Wszystko jest opowieścią. To, w co wierzymy, to, co poznajemy, co pamiętamy, a nawet to, co śnimy. Wszystko jest opowieścią, narracją, sekwencją zdarzeń i osób przekazujących sobie emocje. Akt wiary jest aktem akceptacji, akceptacji opowiadanej nam historii. Akceptujemy jako prawdziwe tylko to, co może być opowiedziane.
Historia o pisarzu pozwala podejrzeć kulisy literackiego świata. Nie takiego, jaki widzimy jako czytelnicy, lecz świat tych, którzy kryją się za słowami przelanymi na papier. Czytając czułam smutek, żal mi było głównego bohatera i jego dość splątanych losów. Zresztą podobnie było w przypadku „Cieniu wiatru”. Zafón umiejętnie trafia w jakieś niewidzialne struny, które zmuszają mnie do refleksji i mimo że w przypadku książek ciężko mnie wzruszyć czy zasmucić, to udziela mi się klimat Cmentarza Zapomnianych Książek.
Polecam!– Proszę się nie obawiać, panie Sempere, książki to jedyna rzecz na tym świecie, jakiej się nie kradnie – powiedziałem, puszczając do niego oko.
Zawsze chciałam poznać twórczość autora :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto! :)
UsuńOj, w końcu muszę zabrać się za ten cykl, bo wszyscy go chwalą i znają, a ja nadal daleko w tyle.
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi dodać na listę to-read, kiedyś może znajdziesz na nią czas. :)
Usuń