Szukaj na tym blogu

środa, 28 kwietnia 2021

M.J. Sunwell – „Solarne serce”

Opis:

Aleksander Sunway to analityk finansowy. Dostaje od pracodawcy trudne zadanie. Gdy się z niego wywiązuje, idzie na zasłużony urlop, który odmieni jego życie. Poznaje Sophie i wyrusza z nią w podróż. Wraz z poznanymi przyjaciółmi kobiety poszukuje pewnego artefaktu. Czym jest Solarne Serce i dlaczego tyle osób chce je zdobyć? Podróż pełna jest niebezpieczeństw i dziwnych zdarzeń. Kim jest tajemniczy Moonson i jakie prawdy o sobie odkryje Aleks? Jaką rolę w całej tej historii odgrywa Rada Jedenastu?

Moja ocena: Bardzo dobra (****)

W tym miesiącu postanowiłam sięgnąć po pierwszą świeżynkę, czyli książkę wydaną w tym roku. Jest ona dla mnie o tyle szczególna, ponieważ to debiut literacki autora z mojej miejscowości. Od razu zastrzegam trzy nie: nie znam osobiście autora; nie dostałam książki do recenzji, tylko mąż kupił mi ją w lokalnej księgarni; i tekst NIE jest sponsorowany. Powodowała mną czysta czytelnicza ciekawość z nutą patriotyzmu lokalnego. Tym bardziej że fabuła książki wydawała się trafić w mój gust.

– A jeżeli będziesz musiał wybrać wyższe dobro?
– Nie wiem, co będzie wyższym dobrem, ale wybiorę to, co jest moją prawdziwą intencją, mojej istoty – odrzekł pewnie Aleks.

Choć okładka „Solarnego Serca” sugeruje prostą fantastykę dla młodzieży, w książce znajdziemy dużo rozważań na wiele tematów. Tym samym to literatura, która chce zaprosić czytelnika do refleksji, zajrzenia w głąb siebie i innego spojrzenia na otaczający świat. To ambitne podejście w tym gatunku. Dla mnie jak najbardziej na plus, choć jeśli ktoś szuka łatwej rozrywki, może uznać te fragmenty za przegadane.


Głównych bohaterów polubiłam i zdecydowanie im kibicowałam. Jedynie raziło mnie użycie zagranicznych nazwisk i stwierdzenie w tekście, że nie są typowo polskie. To oczywiste. W takich wypadkach wolę bardziej nieokreślone miejsce wydarzeń lub niewspominanie o narodowości postaci. Tym bardziej rzucało mi się to w oczy, kiedy pojawił się jakiś Kowalski. To trochę jak na tym memie z „Piratów z Karaibów”. Zagraniczne brzmi godniej. Ale to tylko moje odczucie. Nie zmienia faktu, że świetnie się bawiłam.

Polecam!

środa, 21 kwietnia 2021

Margaret Atwood – „Opowieść podręcznej”

Opis:

WSTRZĄSAJĄCA ANTYUTOPIA O PIEKLE KOBIET.

Świat jak z najgorszego koszmaru, gdzie reżim i ortodoksja są jedynym prawem.

Freda jest Podręczną w Republice Gilead. Może opuszczać dom swojego Komendanta i jego Żony tylko raz dziennie, aby pójść na targ, gdzie wszystkie napisy zostały zastąpione przez obrazki, bo Podręcznym już nie wolno czytać. Co miesiąc musi pokornie leżeć i modlić się, aby jej zarządca ją zapłodnił, bo w czasach malejącego przyrostu naturalnego tylko ciężarne Podręczne mają jakąś wartość.

Ale Freda pamięta jeszcze, choć wydaje się to nierealne, że kiedyś miała kochającego męża, wychowywali córeczkę, miała pracę, własne pieniądze i mogła mówić. Ale tego świata już nie ma…

https://wielkalitera.pl/sklep/literatura-piekna-obca/opowiesc-podrecznej/

Moja ocena: Oby więcej takich (*****)

Na kolejny Dyskusyjny Klub Książki wybraliśmy książkę znaną i głośną, o której czytelnicy mogli przypomnieć sobie za sprawą nakręconego na jej podstawie serialu, ale i przez ubiegłoroczne strajki kobiet. Nic dziwnego. Tematyka powieści pozwala na znalezienie analogii do tych wydarzeń. Jeśli głębiej się nad tym zastanowić, jest to trochę niepokojące.

Z tymi naszymi skrzydłami – końskimi okularami – trudno patrzeć, trudno o pełny widok – nieba, czegokolwiek. Ale jakoś patrzymy, po troszeczku, szybki ruch głowy w górę, w dół i na boki. Nauczyłyśmy się oglądać świat, jakbyśmy gwałtownie łapały powietrze.

Margaret Atwood stworzyła historię, w której główną rolę odgrywają kobiety. Choć pozbawione są wszelkich praw, a ich rola spłycona do kilku zadań, paradoksalnie cały system zależy właśnie od nich. Tytułowa Podręczna służy tylko i wyłącznie do celów reprodukcyjnych, stając się surogatką dla majętnych rodzin. W tym przypadku płodność jest zarówno jej zaletą i wadą.

Z perspektywy dzisiejszych kobiet takie podejście do tematu razi. To niczym cofnięcie społeczeństwa do przeszłości i zaprzepaszczenie wszystkiego, co do tej pory osiągnięto. W imię wiary niewielka grupa narzuca wszystkim swoje racje. Trzeba zauważyć, że przedstawiona wiara nie ma nic wspólnego z religijnością jako taką, ma na celu osiągnięcie konkretnego celu. Wiara, jak i uprzedmiotowienie kobiet, są instrumentami kontroli i wyjaśnieniem takiego, a nie innego postępowania. Pewne jest tylko jedno: z czasem wszystko potrafi się zmienić, nie wiadomo tylko, czy na lepsze, czy gorsze.

Zdrowe zmysły to cenny skarb, oszczędzam je, jak kiedyś ludzie oszczędzali pieniądze. Odkładam na później, żebym ich miała dość, gdy przyjdzie czas.

Przyznam, że to jedna z tych książek, które potrafią przerazić i nie potrzebują wcale wielkiego rozlewu krwi, czy potworów czających się w ciemności. W końcu człowiek potrafi okazać się gorszy niż wszystkie inne zagrożenia. Nie bez powodu mówimy człowiek człowiekowi wilkiem. Polecam! Jest to bardzo dobrze napisana literatura, która potrafi wzbudzić w czytelniku wiele emocji.

środa, 7 kwietnia 2021

Trudi Canavan – „Ostatnia z dzikich”

Opis:

Era Pięciorga, #2

Choć Auraya była architektem zwycięstwa Białych, pierwsze spotkanie z wojną wypełniło jej sny koszmarami. Spaceruje w nich po polach krwi, a polegli wstają, by rzucić jej w twarz oskarżenie: Ty nas zabiłaś. Ty. Wydaje się, że Auraya nie zazna spokoju, dopóki nie odejdą te koszmary. Niestety jedyny człowiek, któremu ufa i którego mogłaby prosić o pomoc, zniknął. Tkacz snów Leiard, wciąż usiłując jakoś uporządkować coraz wyraźniejsze wspomnienia dawno zmarłego Mirara, ucieka w góry w towarzystwie Emerahl, być może ostatniej z Dzikich. Choć sama nie jest tkaczem snów, Emerahl dysponuje wielką mocą i pomaga Leiardowi w zrozumieniu tej niezwykłej plątaniny pamięci. To, co odkryją, zmieni jego życie na zawsze. Daleko na południu Pentadrianie liżą rany i próbują wybrać nowego przywódcę. Wydaje się, że pokój musi jeszcze zaczekać.

https://galeriaksiazki.pl/pl/p/Ostatnia-z-Dzikich.-Ksiega-II-Trylogii-Era-Pieciorga-wyd.-2020/388

Moja ocena: Bardzo dobra (****)

Całą trylogię Ery Pięciorga kupiłam kiedyś po promocji w wersji kieszonkowej. Minimalizm takiego rozwiązania ma swoje plusy, ale ponad 600 str. książki pełnej małego druku i interlinii 1 potrafi zmęczyć. Jednak nie przeszkodziło mi to docenić tej rozbudowanej historii. Pierwszą część czytałam jakiś czas temu, więc potrzebowałam dobrej chwili, by na nowo poczuć wykreowany świat. Kiedy mi się to udało, znów uderzyłam mnie swego rodzaju swojskość w twórczości Trudi Canavan. Jak powrót do domu po długiej podróży.

Ludzie potrafią przekonać się do czegokolwiek, jeśli tylko chcą na kogoś zrzucić winę.

„Ostatnia z dzikich” skupia się na temacie boskości. Konflikt religijny między dwoma państwami wikła cały kontynent w walkę o wpływy. Pewne jest tylko jedno: ich bogowie są fałszywi lub przynajmniej słabsi od naszych. I jedni i drudzy dla swojej religii są w stanie zrobić wszystko i nie cofną się przed niczym. Niby fantastyka, ale temat poważny i nie musielibyśmy długo szukać, żeby znaleźć odniesienia do podobnych sytuacji.

Nie żałuj swojej przeszłości, powiedział Chaia. Wszystko, co robisz, uczy cię czegoś o świecie i o tobie. Do ciebie należy czerpanie mądrości z własnych błędów.

Mocną stroną powieści są główni bohaterowie, bardzo różnorodni i reprezentujący czasem skrajne perspektywy. Z tego powodu widzimy konflikt z różnych stron. Jak możemy się przekonać, każdy ma swoje racje i żadne nie są lepsze od innych. W końcu dla danej osoby jej własny światopogląd jest najważniejszy.

Twórczość Trudi Canavan chyba zawsze będę polecać. Za każdym razem bardzo łatwo trafia w mój gust i mam do niej sentyment. Z pewnością sięgnę po kolejny tom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...