Słowo wezwanie brzmi bardzo serio. Ma w sobie coś z różnie
rozumianej doniosłości i powagi. Wskazuje, że mamy do czynienia z
czymś ważnym, obok czego nie możemy przejść obojętnie. Nie jest
to prośba, zaproszenie a władcze polecenie, nie znoszące
sprzeciwu. Nic więc dziwnego, że takiego sformułowania użyto w
przypadku apodyktycznego, emerytowanego Sędziego, który postanowił
się spotkać ze swoimi synami. Praca w wymiarze sprawiedliwości
wyraźnie oddziałuje na życie rodzinne takich osób.
Opis:
Profesor prawa na uniwersytecie w Wirginii Ray Atlee i jego brat -
pijak i ćpun - zostają wezwani przez umierającego ojca. Legendarny
Sędzia jest ciężko chory i chce przekazać swoją ostatnią wolę.
Ale nie zdąży. Kiedy Ray przyjeżdża do domu, Atlee senior już
nie żyje. Pozostawia testament, w którym podzielił rozpadający
się dom, zniszczone meble, stary samochód, książki i sześć
tysięcy dolarów równo pomiędzy synów. Tylko dlaczego nie
wspomniał ani słowem o trzech milionach dolarów w gotówce, które
Ray znajduje w jego gabinecie...?
Profesora czeka najtrudniejsza i najniebezpieczniejsza rozprawa
życia. Tym razem poza salą sądową. Rozprawa z własną
przeszłością, uczuciami i sumieniem. I jeszcze jednym
nieoczekiwanym, groźnym przeciwnikiem...
***
Moja ocena: 7/10
W powieści tej trafiamy w środek sędziowsko-prawniczego świata.
Głównym motywem książki są bezsprzecznie pieniądze, które
okazują się utrapieniem i przyczyną wielu nieszczęść głównych
bohaterów. Motyw ten przewija się w różnych kontekstach, lecz
więcej z nich jest wyraźnie negatywna.
Budzą one chciwość, z zapędami nawet do psychozy. Popychają do
niecnych uczynków, jak kłamstwa i oszustwa, po próby kradzieży.
Stają się najbardziej ważne zwłaszcza w kontekście hipotetycznej
ich utraty. Pozwalają snuć wizje innego życia, lecz jest ono
budowane na niestabilnym gruncie. Czasem mogą stać się w
ostateczności przyczyną utraty życia, lecz wcześniej prowadzą
one do utraty kontroli nad życiem i ciągłym poczuciem niepewności
(jeśli pochodzą one z „nielegalnego źródła”).
Ciekawe jest tutaj spojrzenie na myślenie człowieka w kontekście
zepsucia. Rozumiem przez to poruszane w książce tłumaczenie się z
ukrywania pieniędzy, jako próby uchronienia drugiej osoby przed
zepsuciem moralnym. Na szali zostały przeciwstawione używki a hazard. Jakby
nie patrzeć oba te poglądy były słuszne, by uchronić kogoś przed
stoczeniem się. Jednak jest to ingerencja w życie drugiego
człowieka, kiedy ktoś inny podług swoich racji i myślenia,
decyduje za niego. Pytanie czy ma do tego prawo czy nie? I jeśli
tak, kto mu takie prawo dał. Łatwe byłoby to do zrozumienia gdyby
jedna ze stron była krystalicznie czysta i sprawiedliwa. A jak
ocenić gdy obie strony mają swoje za uszami?
Kto w takim przypadku ma większą rację?
W opozycji pojawia się pozytywny aspekt posiadania, czyli altruizm i
dobroczynność. Jest to nikłe światełko dobra ukazane w książce.
Jednak nawet i to ma swój negatywny aspekt, który obrazuje poniższy
cytat:
„Ten cudowny starzec, który dał tyle innym, nie miał czasu dla własnej rodziny.”
Jeśli ktoś szuka lekkiego dreszczyku z pieniędzmi i intrygami w
tle, myślę, że jest to książka dla niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi niezmiernie miło za każdy komentarz. Jednakże namolnego spamu nikt nie lubi, podobnie zresztą jak "hejtingu". Jeśli chcesz kogoś poobrażać to radzę użycie tego fajnego krzyżyka w prawym górnym rogu. Komentarze tylko spamujące lub obraźliwe będą usuwane.