Kontynuacja jednej z
najbardziej charakterystycznych powieści Kinga – „Lśnienia”.
Czy trzyma ten sam poziom? Czy reprezentuje coś zupełnie innego? Na
oba te pytania można odpowiedzieć zarówno i tak i nie...
Opis:
„Pamiętacie małego chłopca
obdarzonego niezwykłą mocą? Chłopca nękanego przez duchy?
Chłopca uwięzionego w odludnym hotelu wraz z opętanym ojcem?
Możecie już poznać jego dalsze losy!
Grupa staruszków nazywająca się
Prawdziwym Węzłem przemierza autostrady Ameryki w poszukiwaniu
pożywienia. Z pozoru są nieszkodliwi – emeryci odziani w
poliester, nierozstający się ze swoimi samochodami turystycznymi.
Jednak Dan Torrance już wie, a rezolutna dwunastolatka Abra Stone
wkrótce się przekona, że Prawdziwy Węzeł to prawie nieśmiertelne
istoty żywiące się substancją wytwarzaną przez poddane
śmiertelnym torturom dzieci obdarzone tym samym darem, co Dan.
Nękany przez mieszkańców hotelu
Panorama, w którym jako dziecko spędził jedną straszliwą zimę,
Dan przez dziesięciolecia błąka się po Ameryce, usiłując
zrzucić z siebie odziedziczone po ojcu brzemię beznadziei,
alkoholizmu i przemocy. Ostatecznie odnajduje swoje miejsce w małym
miasteczku w New Hampshire, we wspierającej go grupie Anonimowych
Alkoholików i w domu opieki, gdzie zachowana z lat dzieciństwa
resztka mocy pozwala mu nieść ulgę umierającym w ostatnich
chwilach ich życia. Staje się znany jako „Doktor Sen”.
Kiedy Dan poznaje efemeryczną Abrę
Stone, jej nadzwyczajny dar budzi drzemiące w nim demony i każe mu
stanąć do boju o jej duszę i przetrwanie. To epicka batalia między
dobrem i złem, krwawa, pełna rozmachu opowieść, która zachwyci
miliony miłośników „Lśnienia” i zadowoli każdego, kto
dopiero teraz wkracza w świat tej już klasycznej pozycji w dorobku
Kinga.„
Moja ocena: 8/10
Kontynuacje mają to do siebie, że do
ich oceny nastawiamy się głównie na podstawie oryginału. Jak
wiadomo, zwykle to właśnie pierwowzór jest tym lepszym, bo
wprowadzał nas do całkowicie nowego świata czy oferował nowe
spojrzenie na coś. Kontynuacje rzadko kiedy mogą wyjść spod tego
porównania na plus, bo często powielają i powtarzają, pokazują
dalsze losy, ale bez tej iskierki, która była na początku.
W moim odczuciu tak trochę jest i z
„Doktorem Sen”. Patrząc na książkę jako osobną powieść
nie mam jej nic do zarzucenia. Czyta się ją dobrze, jest logiczna.
W niektórych momentach nawet zaskakująca. Jednak porównując ją
do tego co znamy z „Lśnienia” jest już trochę gorzej. Wydawca
określa gatunki książki jako sensację, kryminał i horror. Co do
tych dwóch pierwszych nie mam powodu się nie zgodzić. W mojej
ocenie nie jest to jednak znany nam z poprzednich książek Kinga
poziom horroru. „Doktor Sen” bliższy jest tu bardziej poziomowi
„Joyland” niż „Lśnieniu”. Oryginał bowiem był horrorem w
każdym calu, a opowieść nie tylko zaskakiwała, ale sprawiała że
kazdy niemal opis działał na wyobraźnię i przerażał. Dla mnie
tego było tutaj za mało lub nie było czasem w ogóle. Niektóre
opisy rzeczywiście są bardziej dosadne... ale nie mają tego
„czegoś”. Nie wpływają na emocje tak jak dawniej. Dlatego w
tym wymiarze można odczuwac niedosyt.
Dla każdego fana Kinga będzie to
pozycja obowiązkowa, ale czytelnicy przyzwyczajeni do dawnych emocji
zawartych w każdej stronie, mogą się trochę rozczarować.
***
Książka podzielona jest na cztery
części. Zamykają je klamrą prolog i epilog, które operują tym
samym cytatem jako mottem. Pojawia się tu motyw wędrówki, która
jest fajna do czasu, ale w ostateczności w życiu licza się pewne
elementy stałości, przez co powinna kiedyś się ona zakończyć.
Doskonale oddaje to cytat:
„Przychodzi taki dzień, gdy do człowieka dociera, że dalsza tułaczka nie ma sensu. Że dokądkolwiek idziesz, zabierasz ze sobą siebie.”
Uzależnienia – jak alkohol czy
narkotyki, autor piętnuje i jednocześnie pokazuje, że jeśli
naprawdę się chce i przy odrobinie pomocy z zewnątrz, można sobie
z tym poradzić. Że jest odrobina nadziei.
Częstym tematem jest również śmierć,
sama w sobie także przedstawiająca motyw wędrówki, ale również
jako wyróżnik zachowań otoczenia. Od skrajnie pozytywnych po te
negatywne.
„Kiedy już trochę popracował w hospicjum, Dan przekonał się, że podziały klasowe występują nawet wśród umierających.”
Mamy tutaj również trochę strachu,
zemsty oraz walkę o „parę” ale nie jest to tak przerażające
jak chciałoby się by było. Książkę jednak czyta się bardzo dobrze i na pewno zapewni ona wiele rozrywki czytającemu. Może nie zaserwuje takiego strachu jak "Lśnienie", ale czy łatwo byłoby pobić takiego poprzednika? :)
Czytałam tylko "Lśnienie" Kinga, więc skuszę się na kontynuację, ale taaaaka kolejka różnych książek... :)
OdpowiedzUsuńKażdy wychwala Kinga, a ja mimo wszystko nie mogę się do niego przekonać. Zaczęłam jedną książkę, ale nie dałam rady jej skończyć, jednak w planach mam ''Miasteczko Salem'' :)
OdpowiedzUsuńKing ma to do siebie, że porusza różne tematy w swoich książkach. Mimo że bardzo lubię jego twórczość, mnie też zdarzało się nie skończyć którejś. Bo coś mi nie pasowało lub nie miała tego "czegoś". "Miasteczko Salem" to jedna z moich pierwszych jego książek, którą przeczytałam i jedna z najbardziej ulubionych. Mogę więc tylko polecić :)
Usuń