S: Millennium, T: 2
„Nagle jednak zapragnęła mieć dość odwagi, by do niego podejść i się przywitać. Albo może połamać mu kości, sama nie wiedziała za bardzo, co wybrać.
Po pierwszej części „Millennium” miałam spore oczekiwania co do „Dziewczyny…”. Brało się to zarówno z mojej reakcji na wydarzenia oraz rodzącej sympatii do bohaterów. Nie przeliczyłam się. Wartka akcja, wszystkie zależności i elementy układanki powoli wskakujące na swoje miejsce. W mojej ocenie mistrzostwo. Kryminał z psychodelicznymi elementami jak z horroru (wydarzenia pod koniec książki). Zostałam przysłowiowo wbita w fotel.
Opis:
W kolejnej, po Mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet, części trylogii Millennium główną bohaterką jest Lisbeth Salander. Seria dramatycznych wypadków wywołuje u Lisbeth wspomnienia mrocznej przeszłości, z którą raz na zawsze postanawia się rozprawić. Dwoje dziennikarzy, Dag i Mia, docierają do niezwykłych informacji na temat rozległej siatki przemycającej z Europy Wschodniej do Szwecji ludzi wykorzystywanych w branży seksualnej. Wiele zamieszanych w to osób piastuje odpowiedzialne funkcje w społeczeństwie. Kiedy Dag i Mia zostają brutalnie zamordowani, a podejrzenia zostają skierowane na Lisbeth Salander, Blomkvist postanawia przeprowadzić własne śledztwo. Wkrótce odkrywa związek między morderstwami i sprawą przemytu. Straszliwego Zalę, którego nazwisko wciąż pojawia się w trakcie śledztwa, łączy też coś z niejaką Lisbeth Salander...
Moja ocena: 10/10
Przy takich książkach zawsze mam problem z napisaniem recenzji. Nie bierze się to z faktu, że nie mam co napisać, co to to nie, raczej z niechęci odkrywania rąbków tajemnicy tym, którzy jeszcze nie czytali. Skrajne uczucia: z jednej wielka chęć podzielenia się przemyśleniami, z drugiej chcę pozostawić coś do odkrywania. Balansuję na granicy.
„Lisbeth Salander to kobieta, która nienawidzi mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet.”
Czy też tak macie? Widzicie kogoś i poprzez jego wygląd i specyficzne zachowanie oceniacie ją/go? Abstrahując od faktu, że niektórzy aż nazbyt wpisują się w stereotypy często zdarza się, że po bliższym poznaniu zmienia się nasze zdanie na ich temat. Mimo starań nie zawsze da się kogoś nie ocenić. Lisbeth w tym przypadku jest tego najlepszym przypadkiem. Wszyscy uważają, że jest taka lub owaka tylko dlatego, że nie próbuje z wszystkimi się kolegować, nosi specyficzny ubiór, ma tatuaże. Jedynie kilka osób zbliżyło się do niej na tyle, by widzieć coś więcej i ją troszkę poznać wbrew wszystkiemu. Nie oszukujmy się, wygląd + ludzkie języki mogą sprawić konkretne wrażenie, pociągając za sobą wiele innych spraw. Ja z chęcią poznawałam Lisbeth, a jej ogólny „image” w moim wypadku działał na plus : ) Fabuła książki krąży teraz wokół niej.
Jak można się przekonać, każda akcja wywołuje konkretną reakcję. Dzieciństwo i młodość bohaterki ukształtowało ją w taki a nie inny sposób. Poza nielicznymi ustępstwami nie ma szans na zmianę. Odsunięcie się od ludzi, było tym co w dużej mierze ją (i ich) uratowało. Poczucie winy tym bardziej utwierdzało ją w fakcie, że nie powinna spoufalać się z kimkolwiek.
W jej życiu pojawiają się jednak osoby za które czuje się odpowiedzialna i które wiele dla niej znaczą. Uznaje to za swego rodzaju słabość, ale w ich wypadku stara się bardziej w zwykłych relacjach niż z innymi.
Poza przedstawianiem specyficznej akceptacji społecznej niektórych zjawisk, stosunku do młodości, zależności służbowych i licznej gry pozorów, mamy także wiele negatywnych zjawisk: szukania zemsty, czerpanie satysfakcji z czyjegoś cierpienia.
Głównym elementem fabuły jest sekshandel z którym wiąże się zarówno perwersja, różne fantazje oraz dominacja – wykorzystywanie faktu, że ktoś jest od nas zależny, co nazwałam swoistym „Kompleksem Boga”. Działalność ta związana jest z grupami przestępczymi, stereotypowymi złymi bikersami itd. A Lisbeth wpada w sam środek kłopotów, tym razem to Mikael Blomkvist musi postarać się ją uratować.
Polecam !!! Jedno wielkie WOW : )
Mam ostatnio wybitnie mało czasu na czytanie i na komentowanie fajnych książek, więc mam nadzieję że mi książkowi blogerzy wybaczą. Element dodatkowy sytuacji - moja lista do przeczytania się nie zwiększa, bo i tak już jest zbyt duża ;) Ale widzę coraz to bardziej interesujące książki recenzowane każdego dnia ;)
Muzyka z książki:
Dawid Bowie - "Cat Life" (Putting out fire)
"The slow boat to China" - tu w wykonaniu Deana Martina
No, no - 10/10 - muszę w końcu przeczytać.
OdpowiedzUsuńWarto :)
Usuń