"– To straszne dla wszystkich. Dla sprawcy. Dla ofiar. Nie sądzisz, że wszyscy w głębi duszy bardzo cierpią?"
Opis:
Dziesięć płytkich oddechów, #1
Jak
sobie poradzisz kiedy na Twoich oczach świat rozsypuje się na kawałki?
Co zrobisz kiedy wszystko idzie źle? Kiedy ból rozsadza Twoją duszę?
Po prostu oddychasz. Dziesięć płytkich oddechów…
Kilka
lat temu życie dwudziestojednoletniej Kacey Cleary rozpadło się na
kawałki. Wraz z młodszą siostrą Livie, z biletami autobusowymi w
kieszeni, wyruszają do Miami. Goniąc za marzeniami i uciekając przed
koszmarem, dziewczyny trafiają do apartamentowca niedaleko plaży.
Rozpoczynają nowe życie. I wszystko przebiegałoby zgodnie z planem,
gdyby Kacey nie spotkała Trenta Emersona z mieszkania 1D. Zamknięta w
sobie Kacey nie chce niczego czuć. Tak jest bezpieczniej. Dla
wszystkich. Jednak w końcu ulega, otwiera serce i zaczyna wierzyć, że
może pozostawić za sobą koszmarną przeszłość, by zacząć od nowa.
Niestety
okazuje się, że nie tylko Kacey kryje tajemnicę. Pozornie perfekcyjny
mężczyzna ukrywa prawdę o wydarzeniach, których nie da się wybaczyć.
Odkryta przeszłość Trenta sprawi, że Kacey powróci w przerażający mrok i samotność.
Piękna
powieść o bliznach, o których nie można zapomnieć, o winie, której nie
da się odkupić i o światełku w tunelu, które sprawia, że nawet
najbardziej poraniony człowiek szuka w sobie siły, która pozwoli mu
wykonać dziesięć płytkich oddechów…
Moja ocena: Dobra (***)
Jak
zwykle przy książce dla młodzieży założyłam, że będzie prosto, łatwo i
przyjemnie. Nie jest to może literatura wysokich lotów i nie można
oczekiwać od niej nie wiadomo czego, ale książka porusza ciekawe tematy,
zmusza do refleksji. Nie ma tu wyimaginowanego, „trudnego” życia
nastolatków, którego owa trudność opiera się na tym, że nie mogą sobie
kupić szałowego ciucha na imprezę czy konsoli, którą widzieli u kumpla.
Jestem za stara, żeby takie problemy mnie bawiły. Czasem jednak
dostrzegam iskierkę nadziei w tym konkretnym gatunku, gdy robi się nieco
poważniej, gdy mówimy o braniu na siebie odpowiedzialności itd. itp.
Ile to razy samemu się nie przekonywało rodziców, że jest się do czegoś
dostatecznie „dorosłym”. To takie naturalne. Ten młodzieńczy bunt i chęć
udowodnienia czegoś komuś. Razi mnie więc, kiedy dorośli autorzy
piszący dla młodzieży, spłycają obraz tej grupy wiekowej oraz jej
zachowania i robią z niej głupszą niż jest. W przypadku tzw. Young Adult
również to widać. Jestem ciekawa czy młodsi czytelnicy by się ze mną w
tej kwestii nie zgodzili. „Dziesięć płytkich oddechów” zaskoczyło mnie
bardzo pozytywnie. Książka dla młodych dorosłych, która nie epatuje
słodyczą i lukrem, a stara się przekazać coś więcej. Można? Można.
"– Powinnaś zażywać przyjemności z przebywania z ludźmi w twoim wieku, Livie. Na przykład z chłopakami.
– Zaciska usta z uporem.
– Kiedy przestaną być idiotami, wtedy będę. Do tego czasu przebywanie w towarzystwie pięciolatki ma więcej sensu."
Wiadomo,
że im jest się starszym/bardziej doświadczonym tym inaczej patrzymy na
różne sprawy. Pewnie gdybym była młodsza mogłabym inaczej ocenić
niektóre książki. Może lepiej, może gorzej. Jednak lubię czasem przejść
na drugą stronę lustra i podpatrzeć co tam ciekawego teraz tej
młodzieży/młodym dorosłym serwują. Ale po tym zdaniu się stara poczułam.
Nie ma to jak samemu sobie dowalić. ;) Nie oczekiwałam od książki
Tucker za wiele, a otrzymałam całkiem interesującą opowieść, o
wewnętrznej sile, o przebaczeniu i jak się nauczyć wybaczać. O tym jak
cieszyć się tym, co mamy. Często w dorosłym życiu te zdolności bardzo by
się nam przydały.
Polecam! A sama kiedyś sięgnę po kolejną część z tej serii.
Czytałam bardzo mi się podobała. Polecam Ci kolejne części, choć opisują historie innych bohaterów, których poznałaś w Dziesięć... to są bardzo dobre :)
OdpowiedzUsuńPolubiłam bohaterów, więc to mnie cieszy. Mam na co czekać. :)
Usuń