Jest tu sporo znajomych twarzy, ludzi, którzy dzień w dzień jeżdżą tam i z powrotem, tak jak ja. Poznaję ich, a oni pewnie poznają mnie. Ale nie wiem czy mnie widzą, czy widzą mnie taką, jaką naprawdę jestem.
Opis:
Rachel
każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Wie, że pociąg
zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie naprzeciwko
szeregu domów. Zaczyna się jej nawet wydawać, że zna ludzi, którzy
mieszkają w jednym z nich. Uważa, że prowadzą doskonałe życie. Gdyby
tylko mogła być tak szczęśliwa jak oni. I nagle widzi coś
wstrząsającego. Widzi tylko przez chwilę, bo pociąg rusza, ale to
wystarcza.
Wszystko się zmienia. Rachel ma teraz okazję stać
się częścią życia ludzi, których widywała jedynie z daleka. Teraz się
przekonają, że jest kimś więcej niż tylko dziewczyną z pociągu.
Moja ocena: Bardzo dobra (****)
„Naprawdę
nie mam pojęcia, co wszyscy widzą w tej książce.” Takimi słowami miała
zacząć się ta recenzja, kiedy pod wpływem chwili zaczęłam się nad tym
zastanawiać w połowie lektury. Podczas czytania postać Rachel, głównej
bohaterki, tak mnie denerwowała, że nie raz miałam ochotę odłożyć
„Dziewczynę z pociągu”... Właściwie to miałam ochotę przywalić fikcyjnej
postaci, ale to byłoby możliwe jedynie wtedy, gdybym ją sobie stworzyła
w formie kukiełki, ludzika z papieru czy coś. Po kilku głębszych
wdechach czytałam dalej i cieszę się, że udało mi się dobrnąć do końca.
Początkowo
nie było tak źle. Wciągnęłam się od pierwszej chwili. Potem jednak
wzięło nade mną górę coraz większe zirytowanie i znużenie. Kiedy
postacie zaczęły mnie drażnić, było mi coraz trudniej wczuć się w tę
historię. Koncept jak najbardziej mi się podobał. Wielu z nas podróżuje
różnymi środkami lokomocji i być może raz na jakiś czas zastanawia się,
jak żyje się ludziom w mijanym przez siebie otoczeniu.
Kiedy
zaczęłam przeżywać kryzys, czyli poważnie myślałam o odłożeniu książki
na półkę, historia na tyle zaczęła przyspieszać, że zupełnie zapomniałam
o znużeniu i niechęci do głównej bohaterki. Na szczęście. Im bliżej
było końca tym coraz trudniej było mi odkładać lekturę. Takiego
zakończenia w ogóle się nie spodziewałam i nie brałam pod uwagę, za co
muszę przyznać „Dziewczynie z pociągu” ogromniastego plusa. Dopiero po
przeczytaniu zaczęłam dostrzegać w książce cechy thrillera, bo wcześniej
żadna scena nie wywołała tego specyficznego dreszczyku emocji. W mojej
ocenie zakończenie uratowało całość.
Polecam!
Oj ciekawa jestem jak ja ją odbiorę. Taka polecana, oczekiwania duże, a może nie będzie tak idealnie? :)
OdpowiedzUsuńSzczerze to na początku nie wiedziałam skąd te zachwyty. Więc warto spróbować, każdy reaguje inaczej Jak Ci nie podejdzie zawsze możesz sięgnąć po coś innego :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać, ostatnio mi nawet przyjaciółka polecała :)
OdpowiedzUsuńW takim razie później będziesz mogła powymieniać się z przyjaciółką swoimi spostrzeżeniami. :)
Usuń