Tej nocy ślepiec śnił, że oślepł.
Opis:
Pewnego
dnia na nienazwane miasto w nienazwanym kraju spada epidemia białej
ślepoty. Bez ostrzeżenia dotyka ludzi zajętych zwykłymi, codziennymi
sprawami, nie oszczędzając nikogo – starców, dzieci, kobiet, mężczyzn,
osób prawych i z prawością mających niewiele wspólnego, słabych i
silnych.
Władze
w pośpiechu zamykają pierwszą grupę w nieczynnym szpitalu
psychiatrycznym. Z dnia na dzień ta zamknięta społeczność zaczyna się
rządzić własnymi, twardymi prawami, które szybko wyznaczają role ofiar i
oprawców, poddanych i panów. I tylko jedna osoba wie, że nie wszyscy są
ślepi.
Ta powieść jest wstrząsającym i głęboko przenikającym czytelnika studium kondycji ludzkiej.
Moja ocena: Bardzo dobra (****)
Wiedział, że jest w swoim domu, czuł to po zapachu, nastroju i ciszy panującej we wnętrzu, bez trudu rozpoznawał meble i przedmioty, wystarczyło dotknąć, delikatnie przesunąć palcami po powierzchni. A jednak wszystko miało inny wymiar, rozpływało się w nieznanej przestrzeni bez biegunów i punktów odniesienia, bez góry i dołu.
Początkowo
czytając książkę José Saramago miałam jeden poważny problem. Nie mogłam
się wciągnąć. Wczuć w historię i pozwolić porwać. Musiało minąć trochę
czasu zanim coś zaczęło się w tej kwestii zmieniać. Początek nie jest
zły, co to, to nie, po prostu ja potraktowałam go dość biernie. Nie
wzbudził we mnie żadnych emocji. Stało się i już. Ludzie bez żadnej
widocznej przyczyny zaczęli tracić wzrok.
Kiedyś uważano, że moralność zależy od koloru krwi lub obfitości łez, a oczy nazywano zwierciadłem duszy, co wkrótce spowodowało, że ludzkość wpadła we własną pułapkę, gdyż jej oczy zaczęły zdradzać kłamliwość ust.
Utrata
wzroku przez bohaterów nie powinna być dla nas zaskoczeniem, skoro
książka opatrzona jest takim a nie innym tytułem, lecz jak można się w
trakcie czytania przekonać, kryje on w sobie wiele znaczeń. Rzeczywiście
ludzie nagle i masowo przestają widzieć. Opisywana w Mieście ślepców
choroba roznosi się niczym wirus, wystarczy kontakt z osobą chorą, aby
samemu na nią zapaść. Co ciekawe chorych od ślepców, sprzed tej
specyficznej pandemii, różni to, że zamiast ciemności widzą mleczną
biel.
Skoro nie możemy żyć jak ludzie, postarajmy się przynajmniej nie żyć jak zwierzęta (…).
Być może w świecie ślepców wszystko będzie wreszcie prawdziwe (…). Ludzie zaczną być sobą, ponieważ nikt nie będzie się im przyglądał (…).
Ludzie
zaczynają myśleć, że wszystko im wolno, bo nikt ich już nie widzi. W
przypadku jednostek złych i nikczemnych rodzi to wiele niesmacznych i
niebezpiecznych zachowań, które są (były dla ślepców kiedyś) moralnie
wątpliwe, lecz w nowym świecie zaczynają stawać się czymś normalnym.
Zapanowuje nowy ład do którego trzeba się przystosować. Ślepota staje
się wytłumaczeniem, powodem do bezkarności, skłania do korzystania z
nieszczęścia innych, co dla niektórych jest ucieczką przed własną
niedolą.
Wkrótce po mieście zaczęło krążyć powiedzenie oparte na starym przysłowiu, Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, które przewrotnie zamieniono na bardziej pasujące do nowych okoliczności, Czego oczy nie widzą, tego żołądek nie czuje, co oznaczało, że da się przełknąć każde świństwo.
Ślepcy
nie tylko przystosowują się do nowych reguł i radzą sobie z własną
niepełnosprawnością, ale prędzej czy później zaczynają tracić nadzieję
na wyzdrowienie. Choroba dotyka również naukowców, którzy byliby w
stanie wymyślić sposób na lek. To uczucie wszechogarniającej
beznadziejności, która wzrasta wprost proporcjonalnie do liczby chorych,
bardzo przypomina mi „Drogę” Cormaca McCarthy’iego. W Drodze również
czuło się, że nic i nikt nie jest w stanie zmienić kierunku w którym
zdąża ludzkość – do całkowitego zezwierzęcenia. Ludzi podążających
jedynie za własnym instynktem, pozbawionych nadziei, żyjących w świecie,
który jest wybrakowaną karykaturą dawnego świata.
– Ale kiedyś pisał pan książki i figuruje na nich pańskie nazwisko – zauważyła żona lekarza.
– Skoro nikt ich nie czyta, to tak, jakby nie istniały.
Nie
otrzymujemy odpowiedzi czym jest ta nagła ślepota. Skąd się wzięła,
dlaczego nie dotknęła dokładnie wszystkich i co sprawiło, że… no tutaj
nie będę spoilerować. Napiszę tylko, że otrzymujemy wiele niewiadomych
na które nie dostajemy odpowiedzi.
Uważam, że my nie oślepliśmy, lecz jesteśmy ślepcami. Jesteśmy ślepcami, którzy widzą. Ślepcami, którzy patrzą i nie widzą.
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi niezmiernie miło za każdy komentarz. Jednakże namolnego spamu nikt nie lubi, podobnie zresztą jak "hejtingu". Jeśli chcesz kogoś poobrażać to radzę użycie tego fajnego krzyżyka w prawym górnym rogu. Komentarze tylko spamujące lub obraźliwe będą usuwane.