Szukaj na tym blogu

środa, 15 czerwca 2016

John Kennedy Toole – „Sprzysiężenie osłów”/„Sprzysiężenie głupców”

Toole - Sprzysiężenie osłów
-Ignacy, co ma znaczyć ten śmietnik na podłodze?
-To co tu widzisz, to mój światopogląd.

Opis:


Uosobienie ślamazarności, krzykliwości i pogardy, góra tłuszczu i dzikiej podejrzliwości wobec wszystkiego, co nowoczesne: oto Ignatius J. Reilly z Nowego Jorku, godny przeciwnik stowarzyszenia głupców. W akcie wspaniałego buntu przeciwko dwudziestemu stuleciu, gigantyczny korpus Ignatiusa przeciska się obok przybytków rozkoszy wyuzdanego miasta, aż wreszcie matka uzna, iż czas już najwyższy, aby jej syn poszedł do pracy.

Arcydzieło komedii... Bezpardonowa i cięta satyra na świat pełen intelektualnych skrajności.

 

Moja ocena: Ujdzie w tłumie (**)

+ mnogość motywów
+ poruszana problematyka
– główny bohater
– styl
– zakończenie

„Sprzysiężenie osłów”, także znane pod tytułem „Sprzysiężenie głupców”, w ogóle mnie nie porwało. Mówiąc wprost, jest to najgorsza książka jaką w ostatnim czasie czytałam. Nie zrozumcie mnie źle, książka wpisuje się w gatunek komedii i wyolbrzymia w fajny sposób wiele ważnych problemów, ukazując je nieco w krzywym zwierciadle. Niestety główny bohater tak mnie do siebie zraził, że nie mam ochoty w ogóle o nim myśleć.
Co prawda niewiele miałem z nimi do czynienia, gdyż mam zwyczaj przestawać albo z równymi sobie, albo z nikim, a ponieważ nie mam równych sobie, więc z nikim nie przestaję.
Powyższy cytat doskonale obrazuje postać Ignacego, który za cel swojego życia obrał sobie odizolowanie się od społeczeństwa (szkoda, że mu się to nie udało... tak dla dobra ludzkości). Pewne wydarzenia zmuszają go do częstszego kontaktu z ludźmi, co powoduje wiele komicznych sytuacji. Jeśli z początku nieporadność i wysokie mniemanie o sobie Reilly’ego mnie bawiły, to w ciągu lektury zmieniało się to stopniowo w znudzenie, aż po irytację. Ta postać jest w sobie wewnętrzne sprzeczna. Wysokie wykształcenie którym ciągle się popisuje, miesza się z ograniczonym spojrzeniem na świat. Górnolotnymi słowami maskuje swoje nieróbstwo, pasożytniczy tryb życia czy egoizm.
Odrzucam „wiarę”. Optymizm przyprawia mnie o mdłości. To perwersja. Od momentu upadku człowieka jego przyrodzonym stanem we wszechświecie jest niedola.
Minus za styl jest konsekwencją minusa za postać Ignacego, bo tylko jego partie czytało mi się bardzo ciężko. Wszystkie inne postacie mniej lub bardziej mnie śmieszyły, ale żaden z nich mnie tak nie zniesmaczył jak Reilly. Zakończenie pozostawia w mojej ocenie wiele do życzenia, ponieważ po całym trudzie przeczytania „Sprzysiężenia osłów” życzyłam głównemu bohaterowi wszystkiego najgorszego... Niestety facet ma szczęście.

Trochę szkoda, że mam takie wrażenia po przeczytaniu tej książki. Ta lektura kryje w sobie wiele fajnych motywów i porusza liczne problemy. Autor je wyolbrzymia, wręcz rzuca czytelnikowi prosto w twarz, w prześmiewczy sposób pokazuje nasze zalety i wady, jako jednostki i jako społeczeństwa. Stworzył historię, która potrafi wywołać uśmiech na twarzy. Niestety po pewnym czasie poczułam przesyt, kiedy z tej świetnie zapowiadającej się komedii zrobiła się farsa w kilku aktach. Nie twierdzę, że przez Sprzysiężenie całkowicie straciłam czas, ale nie jest to lektura do której chciałabym wracać.

Czytacie na własną odpowiedzialność!

1 komentarz:

Będzie mi niezmiernie miło za każdy komentarz. Jednakże namolnego spamu nikt nie lubi, podobnie zresztą jak "hejtingu". Jeśli chcesz kogoś poobrażać to radzę użycie tego fajnego krzyżyka w prawym górnym rogu. Komentarze tylko spamujące lub obraźliwe będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...