"Jeśli prawdą jest, że Szatan chodzi po Ziemi, przywdziawszy najbardziej ludzkie, najsilniej kuszące z przebrań, to osoba hrabiny Bathory była prawdziwie diabelskim wyborem."
Tym
razem zapraszam do poczytania o różnych obliczach kobiety na przełomie
XVI i XVII w. Fikcja historyzująca, poruszająca temat jednej z bardziej
kontrowersyjnych postaci w historii, próbująca obalić narosłe wokół niej
mity.
Opis:
Oskarżana
o czary, morderstwa młodych kobiet, a nawet kąpiel w ich krwi. Do dziś
krążą legendy o jej wyjątkowym okrucieństwie wobec sług, a także
licznych kochankach obojga płci.
Czy Elżbieta była bestią wyzutą z ludzkich uczuć, brutalnie mordującą niewinne kobiety, aby zachować młodość?
A może padła ofiarą politycznych rozgrywek?
Jedenastoletnia
Elżbieta, siostrzenica Stefana Batorego, opuszcza rodzinny dom i
zostaje zmuszona do zaręczyn. Szybko musi odnaleźć się w roli żony i...
kochanki. Sama wśród obcych, zabiega o ich względy, by przetrwać w
świecie pełnym wyrafinowanych intryg, gry o władzę i przemocy.
Osamotniona,
oślepiona tęsknotą za nieodwzajemnioną miłością, poddaje się szalonemu
złudzeniu, że przelana krew pomoże jej zdobyć władzę i posłuch. Setki
młodych kobiet przybywają do zamku, by go już nigdy nie opuścić…
Przez
stulecia legenda o Elżbiecie Batory żyła własnym życiem i stała się
inspiracją dla pisarstwa Brama Stokera, Julia Cortázara i Joe Alexa.
Oto
prawdziwa, napisana z rozmachem opowieść o Hrabinie z Siedmiogrodu,
jednej z najbardziej inteligentnych i światłych kobiet swoich czasów.
Moja ocena: Dobra (***)
Postać
Elżbiety Batory od zawsze ukazuje się nam w negatywnym świetle jako
zabójczyni rodem z gotyckiego horroru, którą kilka wieków wcześniej
zapewne spalono by na stosie za czary. Siostrzenica polskiego króla,
zwana także Krwawą Hrabiną z Čachtic miała ponoć wraz ze swoimi sługami
zabić około 650 osób. Ile w tym jest prawdy? Tak do końca nie wiadomo,
bo historia zna niejeden przypadek ostracyzmu i pomówień, które
potrafiły doprowadzić do zszargania imienia i/lub śmierci.
Na tym bazuje swoją opowieść Rebecca Johns, pokazując nam Erzsébet jako
węgierską szlachciankę, intelektualistkę posiadająca wiele
umiejętności, która nie miała łatwego życia, z trudem doszła do swojej
pozycji i musiała ciągle o nią walczyć, przeżywając przy tym liczne wzloty i upadki.
Autorka
chce, by "pośrednio" to ona sama opowiedziała nam swoją historię, lub
raczej, byśmy poczuli się trochę jak intruzi, naruszający prywatną
korespondencję hrabiny do syna. Ponieważ fabuła ma w przeważającej
większości taką właśnie formę. Są to wspomnienia spisane do jednej z
najbliższych osób, bezpośrednie, pełne emocji. Historia całego życia
zawierająca rodzinne sekrety, brudy, "prawdę", do której człowiek jest w
stanie się przyznać jedynie w obliczu zbliżającej się śmierci. Wbrew
pozorom nie są to jednak wyznania pokroju kąpania się w krwi dziewic.
„Hrabina” to w gruncie rzeczy żalenie się Elżbiety na
niesprawiedliwości, które ją w życiu spotykały i miały mniejszy lub
większy wpływ na jej obecną sytuację – zamurowanie w wieży przez osoby,
które były jej kiedyś najbliższe.
"Z reguły najładniejsze i cieszące się największym wzięciem sprawiały najwięcej kłopotu. Wydawało im się, że za urodę przysługują im specjalne względy, a do mnie należało pozbawienie ich tych złudzeń. Urodzenie się piękną było przekleństwem, nie darem.Większość dobrze znosiła kary - po kilku dniach dochodziły do siebie i wracały do pracy z odświeżoną pokorą. Czasem jednak trafiały się jednostki wyjątkowo słabowite, które zamiast z powrotem do domu, trafiały na cmentarz. Nie żałowałam ich, gdyż zgon oznaczał dla mnie oszczędność czasu i środków potrzebnych na przywrócenie winowajczyni do zdrowia."
„Hrabina”
to swoista encyklopedia traktowania kobiety na przełomie XVI i XVII
wieku. Szlachcianka musiała być cnotliwa, uległa i przede wszystkim
urodzić dziedzica. Musiała podlegać we wszystkim mężczyźnie. Tyle.
Kobiety zbyt inteligentne, zbyt wykształcone, zbyt niezależne, mające
jakąkolwiek władzę, były niebezpieczne i trzeba było im pokazać, gdzie
jest ich miejsce. Często przez zazdrość i zawiść, padały ofiarą intryg i
spisków. Jak to mówią, nie można sprawić, by wszyscy cię polubili, ale
bardzo łatwo, by wszyscy znienawidzili. „Tragiczna historia Elżbiety
Batory” to opis właśnie takiego wspinania się na szczyt i upadania,
gdzie wszyscy uśmiechają się do ciebie promiennie, ale najchętniej
wbiliby ci nóż w plecy.
"Czasem służba zasługuje na karę - rzekłam. – Ale nie jestem morderczynią."
Rozważania
Elżbiety są racjonalne, ale nie przyznaje się ona do tego, że jest
morderczynią. Ma swoje zdanie na temat moralności, z którym byśmy się
nawet zgodzili, jednak jej metody walki z cudzołóstwem, kradzieżami i
innymi przewinami ówczesnych ludzi w majątkach szlacheckich, są nieco
“drastyczne”. A im większa staje się jej władza i im bardziej musi o nią
walczyć, tym są one coraz wymyślniejsze. Tym bardziej chowa urazy i
odczuwa odrzucenia.
Szczerze
powiem, książka mnie zmęczyła. Jest dobrze napisana, całkiem przyjemnie
się ją czyta, ale po pewnym czasie czułam przesyt tymi żalami. Okej,
życie bohaterki nie było usłane różami, ale sama sobie trochę nagrabiła.
Więc z jednej strony można się złościć na wszystkich panów, którzy
specjalnie się nią pobawili i kopnęli w pewną część ciała, gdy im się
znudziło. Jednak przeświadczenie Elżbiety, że jest niewinna i nic nie
zrobiła, zaczęło mnie irytować. Sama podkreśla, jaka to jest fair, ale w
ogóle nie odczuwa wyrzutów sumienia, przede wszystkim uważa śmierć
służby jako wynik ich własnych przewin. Ona sama umywa od tego ręce.
Przy takim nastawieniu nic dziwnego, że „trup ściele się gęsto”, a
znikanie służby stało się dobrym motywem do uknucia intrygi i pozbycia
się Hrabiny.
Moje odczucia są całkiem subiektywne, więc na Waszym miejscu bym jej z góry nie przekreślała. Dlatego mimo wszystko polecam.
P.S.
Dla tych, którzy chcieliby poza „Hrabiną” poczytać coś o
kontrowersyjnych postaciach historycznych, polecałabym również książkę: C.C. Humphreysa – „Wład Palownik. Prawdziwa historia Drakuli”.
Czytałam ją dawno temu, dlatego nie znajdziecie tutaj jej receznji.
Powiem tylko, że jest mocno, jest brutalnie, jest krwawo. I tak jak w
przypadku Elżbiety, Wład nie jest tam przedstawiony jako potwor z
opowieści, a człowiek z krwi i kości, choć równie specyficzny. Nawet
wbijanie na pal mogło być sztuką i była to umiejętność jak każda inna,
by robić to dobrze, trzeba było się tego najpierw nauczyć ^^
Inspiracje:
- Mistrz Eckhart - "Abgeschiedenheit" (Traktat o odosobnieniu)
- Arystoteles - "Polityka"
- Arystoteles - "De Caelo"/„O Niebie”
- Galileusz - "Siderus Nuncius"
Aż dziwne, że nie słyszałam o tej książce...
OdpowiedzUsuńTo chociaż poddałam do rozważenia kolejny tytuł. :)
UsuńCzytałam i podobała mi się ta książka :)
OdpowiedzUsuń