"Zło nigdy mnie nie zaskakuje, ale zawsze dziwi. Nigdy nie przestanę się dziwić, dlatego umiem zadawać właściwe pytania."
Opis:
Reporterka
Alicja Tabor wraca do Wałbrzycha, miasta swojego dzieciństwa. Osiada w
pustym poniemieckim domu, z którego przed laty wyruszyła w świat.
Dowiaduje się, że od kilku miesięcy w Wałbrzychu znikają dzieci, a
mieszkańcy zachowują się dziwnie. Rośnie niezadowolenie, częstsze są
akty przemocy wobec zwierząt, w końcu pojawia się prorok, Jan Kołek, do
którego w biedaszybie przemówiła wałbrzyska Matka Boska Bolesna. Po jego
śmierci grupa zbuntowanych obywateli gromadzi się wokół samozwańczego
„syna", Jerzego Łabędzia. Alicja ma zrobić reportaż o zaginionej trójce
dzieci, ale jej powrót do Wałbrzycha jest także powrotem do dramatów
własnej rodziny: śmierci rodziców, samobójstwa pięknej starszej siostry,
zafascynowanej wałbrzyską legendą księżnej Daisy i zamku Książ.
Wyjaśnianiu tajemnicy Andżeliki, Patryka i Kalinki towarzyszy więc
odkrywanie tajemnic z przeszłości Alicji. W swojej najnowszej książce
Joanna Bator nawiązuje do konwencji powieści gotyckiej. Nie po to
jednak, by bawić czytelnika: w tym, co niesamowite, często ukryta jest
prawda o nas, której na co dzień nie chcemy pamiętać.
Moja ocena: Bardzo dobra (****)
"Tak właśnie wyobrażałem sobie miłość: jako słuchanie muzyki na dwoje uszu z jednego walkmana."
Ciemność
i noc od zawsze kojarzyły się ze złem, potworami, tajemniczymi mocami,
które czekały na człowieka oraz na odpowiedni moment, by uderzyć, gdy
najmniej się on tego spodziewa i pilnuje. Zło możemy spotkać wszędzie, o
każdej porze, ale to właśnie "pod osłoną nocy" objawia się ono
najdotkliwiej. Czerń i mrok potrafią bowiem wiele ukryć.
Opowieść
wciągnęła mnie od pierwszych stron, dotknęła dojmującym smutkiem i
samotnością, jaką mogą budzić tylko złe wiadomości. Uczucia te cały czas
mi towarzyszyły, czasem się ukrywały, dając chwilę wytchnienia, ale tak
naprawdę czekały tylko, by znów powrócić. Wydawały się wisieć nade mną i
bohaterami jak omen, wyciągający po nas czarne szpony.
"Wiedziałam, że Barbara Mizera mówi teraz to, co czuje w głębi serca, i że być może sama jest zdziwiona swoją szczerością. Nie rozumiała, po co ktoś porwał dziecko, którego nawet ona, jego matka, nie uważała za wiele warte."
Podziały,
jak i styl pisania pomagały mi w czytaniu, choć przy tzw. "bluzgach"
już się męczyłam. Miało na to wpływ kilka czynników. Po pierwsze
preferuję raczej jednolity tekst, wstawki wybijają mnie z koncentracji.
Po drugie bluzgi to dobre określenie, język nienawiści wręcz się z nich
wylewa. Po trzecie, co za dużo to niezdrowo, czytam dla przyjemności a
nie tylko po to, aby dodatkowo się zdenerwować. Przy jednym z nich się
pogubiłam, ominęłam go, choć skupiłam się na jego końcu, gdzie było
pewne odniesienie. Mimo to poczułam to jako nagły przeskok, jakby ktoś
wydarł mi z książki rozdział i posklejał resztę. Oszukał mnie. Nawet
cofnęłam się, podwójnie skupiłam, według mnie nic jednak nie wskazywało
na taki właśnie rozwój akcji. Więc się pytam, gdzie te krasnale z
tekstem zwiały ;) Jakby odłożenie książki w nocy i sięgnięcie po nią
kolejnego dnia stało się przepaścią nie do przebycia. Ten stan
"oszukania" trwał ze mną do końca i nie pozwolił mi w pełni cieszyć się z
lektury.
Koktajl
z przemocy, rodzinnej historii wplecionej w legendę miasta, manipulacji
i wyłudzania pieniędzy od tłumów, sprawy zaginionych dzieci, jest
bardzo sugestywny, daje do myślenia. Obraz malowany czernią i
szarościami, jak burzowe chmury na rysunkach dzieci. Wszystkie zawarte w
tekście niedopowiedzenia i niewiadome dodatkowo podsycają i tak już
napięty nastrój. A my czekamy, kiedy pojawią się gromy z nieba... i co
poniektórych trafią.
Odniesienia:
Książkowe: "W pustyni i w puszczy", Owidiusz – "Metafory", "Jane Eyre", "Mnich" Lewisa.
Muzyczno-operowe: "Traviata" z Marią Callas, "Miłość ci wszystko wybaczy", "Ich hatte viel Bekümmernis" Bacha oraz "Bal" Maryli Rodowicz.
Książka czeka już na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze :D
UsuńCzytałam, dobra książka :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
Usuń