"– Jestem cały. (…) Po prostu … wygodnie mi na podłodze. Była na tyle uprzejma, żeby mnie złapać, kiedy upadałem."
Opis:
Niecni Dżentelmeni #3
Po
przygodach na wzburzonych morzach, Locke i Jean wracają na ziemię, i to
w przyspieszonym tempie. Jean opłakuje śmierć ukochanej, Locke zaś
zmaga się ze skutkami wejścia w drogę wszechpotężnym magicznym zabójcom,
zwanym więzimagami.
Jedną
z konsekwencji tego konfliktu będzie spotkanie obu bohaterów z dawno
utraconą ukochaną Locke’a – Sabethą. Zauroczyła go w dzieciństwie i do
dziś pozostała miłością jego życia, teraz zaś – po tym, jak zostali
zatrudnieni przez dwie przeciwne frakcje więzimagów uwikłane w zajadły
spór – przyświeca jej tylko jeden cel: raz na zawsze unicestwić Locke’a.
Cykl
o przygodach Niecnych dżentelmenów stał się literacką sensacją w
kręgach miłośników fantasy. Jego trzecim tomem Scott Lynch pieczętuje
odniesiony sukces.
Moja ocena: Oby więcej takich (*****)
+ styl
+ fabuła
+ sceny akcji
+ humor
+ bohaterowie
***
"– Zaraz wrócę.
– Do diabła, Jean, oszczędzaj pieniądze! – Locke znowu zakaszlał i prawie wypuścił kieliszek. – To kwestia zwykłego zdrowego rozsądku, ty zakuty łbie! Ty uparty…
– Zaraz wrócę.
– …uparty, ehm, jak mu tam… to miało być uszczypliwe, błyskotliwe i do głębi przekonujące! Ej, jak teraz wyjdziesz, to przegapisz ten moment, kiedy będę przekonujący! Niech to szlag."
Scott
Lynch kolejny raz porwał mnie swoją historią. Delektowałam się nią
powoli niczym winem, chociaż w głębi duszy czułam chęć poznania historii
teraz! Zaraz! Jestem stronnicza, to fakt, ale autor trafia we wszystkie
nuty, które według mnie wyznaczają interesującą książkę. Większość
została wypisana powyżej. Choć trzeba dodać do tego coś jeszcze:
zachowanie między wszystkim równowagi. Tym samym nie dość, że nie
potrafiła mnie zmęczyć, to jeszcze miałam ochotę na więcej.
"– Do diabła, nie da ci się przemówić do rozsądku, co?
– Znasz to powiedzenie, że naśladownictwo jest najwyższą formą pochlebstwa?"
Niecni
Dżentelmeni jak zwykle są nieprzewidywalni, skaczą na główkę w coraz to
nowsze spiski, intrygi, ryzykują życiem i udowadniają, że nie tylko
okazja czyni złodzieja. Wiele zależy także od umiejętności, a tych
bohaterom nie brakuje. Stajemy się obserwatorami widowiska, które
zapewniają nam z gracją aktorów. Poniekąd nimi właśnie są, wcielając się
w różne role, zmieniając je niczym rękawiczki, by osiągnąć gładkimi
słówkami to, czego nie da się pięścią czy bronią. I na odwrót. Nie
braknie tu scen walki, krwi i trup potrafi ścielić się gęsto. Ta
bezpośredniość przypomina mi nieco George'a R.R. Martina. I podobny jest
ten denerwujący typ zakończeń, które wbijają w fotel i sprawiają, że
chce się krzyczeć: No nie, jak można skończyć w takim momencie ^^.
"Tak właśnie działa los. Możesz narzekać ile wlezie, że sytuacja mogłaby się lepiej dla ciebie ułożyć, ale z pewnością zawsze mogłaby wyglądać gorzej. Zawsze. Jasne?"
Dajcie mu szansę, a Locke Lamora z pewnością Was oczaruje. :)
PS Ta okładka *-*
Polecę mojemu kuzynowi. On lubi takie klimaty.
OdpowiedzUsuńTo może mu się spodoba. :)
Usuń