S: Tożsamość Anioła, T:1
„I ujrzałem niebo w
ogniu.
Posypało się dwieście niematerialnych bytów, którym upadek odebrał
skrzydła...
Posypało się dwieście niematerialnych bytów, którym upadek odebrał
skrzydła...
... I ujrzałem ziemię.
Płonęła od gniewu
Upadłych.”
Opis :
Jeśli
pewnego dnia okaże się, że jesteś aniołem i twoja obecność na
ziemi to nie przypadek... Czy w to uwierzysz?
Andrea to wrażliwa i
inteligentna dziewczyna, ale brak jej pewności siebie. Nawet kiedy
Kaspar, najatrakcyjniejszy chłopak na studiach, okazuje jej
zainteresowanie, nie potrafi mu zaufać. Kaspar budzi w niej
niezrozumiały niepokój, tym bardziej że dookoła zaczynają się
dziać rzeczy trudne do wyjaśnienia. Dziewczyna ma poczucie, że jej
śladem ktoś podąża. Ktoś, kto nie jest człowiekiem...
Czy znajdzie w sobie
siłę, by zmierzyć się z przeszłością i zmienić przyszłość?
Jak wiele można poświęcić dla miłości?
Moja ocena : 7/10
Zawsze ostrożnie
podchodzę do książek polskich autorów. Nie żebym ich nie lubiła,
ale z jakiegoś nieznanego mi powodu, to, co jako tako wyszłoby
zagranicznemu autorowi, u nas ma zapatrywania na gniota. Tym samym
nie porównuję, mówiąc sobie w myślach... to dlatego bo polskie. Z
jednej strony ktoś może uznać to za dyskryminujące polską
literaturę ogółem. Nic bardziej mylnego... Ja po prostu oczekuję
od polskich książek takiego samego wysokiego światowego poziomu
jak od innych.
"Tożsamość
anioła" nie jest książką złą, ale również nie jest jakoś
wybitna. Można polecić ją jako lekką lekturę w chłodny wieczór.
Bohaterkę "poznajemy" w locie i od razu zostajemy
wciągnięci w fabułę. Pierwsze kilka stron za wiele nie wyjaśnia,
a potem akcja nabiera tempa. Tylko w tym momencie dalej za wiele nie
wiemy, poza tym co sami możemy się domyślić. Brak wyjaśnień,
tylko się nawarstwia, co przy przyśpieszającej akcji czasem
szokuje. W niektórych momentach wręcz przeskakujemy niespodziewanie
między jedną akcją a drugą. W jednym momencie jesteśmy gdzieś a
potem kolokwialnie "ni z gruchy ni z pietruchy" lądujemy
gdzieś indziej i akcja zwalnia. Przez to płynność pozostawia
wiele do życzenia. Oczywiście można byłoby stwierdzić, no tak,
przecież w każdej książce to się zdarza. To prawda, ale zwykle
rozwiązane to jest tak, że łączy się w jakiś sposób z tym co
było w jedną logiczną całość. Tutaj nie raz wracałam do
poprzedniej strony z przeczytanym rozdziałem i zastanawiałam „Jak
to możliwe, czy coś przegapiłam?”. Ale wszystko pozostawało bez
zmian. Bardzo dezorientujące.
„Doszłam do wniosku, że ludzie wolą, by uważano ich za kogoś kim nie są, niż lubiano za to, jacy są naprawdę.”
I odniosłabym do
powyższego stwierdzenia moją ocenę książki. Nie ma co się
oszukiwać, brakuje tutaj trochę do tego światowego poziomu, ale również wielu zagranicznym do niego brakuje.
Historia sama w sobie nie jest zła, tylko czasem ciężko za nią
nadążyć. Jednak zainteresowała mnie na tyle bym sięgnęła po
kolejny tom. I w tym widzę cień nadziei. Na swój własny sposób
jest interesująca, z ciekawym, niekonwencjonalnym zakończeniem. To
chyba właśnie za nie taka wysoka ocena.
***
Jak to ja, raz na jakiś czas muszą się pojawić moje muzyczne skojarzenia z książką :)
czytałam , podobała mi się trylogia, ale najbardziej ostatni tom, którego recenzja nie jest jeszcze na blogu ze względu na awarię starego laptopa :( - ale to zrobię :)
OdpowiedzUsuńOoo. Wiele jeszcze przede mną skoro ostatni tom wydaje się najlepszy, jeśli podobał się najbardziej. Nie omieszkam skomentować jak już przeczytam i na Twoim blogu pojawi się recenzja :)
Usuń