Walka
ze stereotypami jest ciężka lub czasami wręcz niemożliwa.
Najgorzej ma się w przypadku tych, które opierają się na wpojonym
systemie wartości i konkretnym sposobie postrzegania świata.
Opis:
Sydney
jest rozdarta pomiędzy tym, czego uczyli ją alchemicy, a tym, co
podpowiada jej doświadczenie i… serce. Zżyła się z
podopiecznymi w Palm Springs i nie potrafi myśleć o przyjaciołach
jak o wynaturzonych i złych istotach. A szczególnie nie potrafi tak
myśleć o Adrianie. Wie, że ich związek nie jest możliwy, ale
nawet sama przed sobą nie może zaprzeczyć, jak się czuje w jego
bliskości. Jakby tego było mało – uczennicom pobliskiego
college’u zagraża wyjątkowo potężna czarownica. Jeśli Sydney w
porę nie opanuje zaklęć obronnych, sama może paść jej ofiarą.
Sprawy
pogarsza jeszcze odnalezienie Marcusa, tajemniczego rebelianta, który
opuścił szeregi alchemików. Mężczyzna twierdzi, że zwierzchnicy
Sydney mają konszachty z wojownikami światła. Dziewczyna musi
rozpocząć śledztwo…
Czy
odkryje, kto mówi prawdę?
Moja
ocena: 9/10
„Magia
Indygo” doskonale obrazuje wewnętrzną walkę człowieka.
Wszystko, czego nauczono nas w dzieciństwie ma ogromny wpływ na
dorosłe życie. Mimowolnie odwołujemy się do tego i zaciekle
bronimy. Tak jest do momentu kiedy czyjeś argumenty będą jednak
silniejsze niż nasze. Pokazanie rys w takim światopoglądzie może
przyczynić się nie tylko do jego analizowania, co wręcz do
kwestionowania go. Tym silniejsze to się staje, kiedy sama osoba
zaczyna dostrzegać, że coś jest w tym nie tak lub nie pasuje tak
jak powinno. Z jednej strony prowadzi to jednocześnie do poczucia
wolności, z drugiej do utraty oparcia, poczucia odrębności od
grupy z którą dotychczas się utożsamialiśmy, a nawet w jakiś
sposób samotności. Nie zmienia to faktu, że jest to forma
dojrzewania. Światopogląd przestaje być „narzucony” a wybrany,
przez to bardziej elastyczny.
Ciągle
mamy charakterystyczną dla pani Mead fabułę, która jest nie tylko
rozwinięta, ale bardzo spójna. Każdy element może zaważyć na
rozwoju dalszej opowieści. Co do postaci nie mogę wypowiedzieć się
obiektywnie, ponieważ większość postaci bardzo lubię i nawet ich
dziwactwa mnie nie odrzucają. Oczywiście zdarzają się momenty, w
których logika autorki bywa łagodnie rzecz ujmując dziwna, ale
jest to bardzo rzadkie, nie dotyczy również wątków, zwykle
objawia się w pewnych stwierdzeniach lub porównaniach.
Nie
ukrywam, że mi osobiście styl Richelle Mead bardzo odpowiada i jak
na razie mnie nie zawodzi. Zdarzają się co prawda książki
„gorsze”, ale jakoś nie razi mnie to tak bardzo jak przy innych
autorach. „Magia indygo” dostaje u mnie dużego plusa za elementy
buntu. Jeśli zna się poprzednie części czyta się ją bardzo
szybko.
***
Kolejna dawka muzycznych inspiracji: http://www.youtube.com/playlist?list=PLh6cXCFmR4vKGfP1jWo9ludyQyfOb4xKD
- Kitaro - "Final Call"
- OneRepublic - "Something i need"
- Nelly Furtado - "Maneater"
- Lacuna Coil - "Trip the darkness"
- Lacuna Coil - "Give me something more"
- Korn - "Prey for me"
- Katy Perry - "Unconditionally"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi niezmiernie miło za każdy komentarz. Jednakże namolnego spamu nikt nie lubi, podobnie zresztą jak "hejtingu". Jeśli chcesz kogoś poobrażać to radzę użycie tego fajnego krzyżyka w prawym górnym rogu. Komentarze tylko spamujące lub obraźliwe będą usuwane.